Mam problem z krzywizną gryfu. Odkupiłem starego strata (nie pytajcie jakiego, jakiś no-name, udało mi się odnaleźć swoją pierwszą gitarę więc mam ambicję aby wycisnąć z niej ile się da a przy okazji pouczyć "rzemiosła lutniczego") i złapałem straszny sentyment do niego.
Podczas regulacji obrzydliwej akcji strun mocno ją poprawiłem ale to nadal nie jest to co mam w pozostałych gitarach.
Pora na regulację gryfu gdyż struny opierały się na 8-9 progu.
Imbus i jazda, kręcę powoli kluczem aby zmniejszyć napięcie pręta. Zdziwiłem się mocno, gdy po mniej więcej 1/4 pełnego obrotu śruba zaczęła luźno latać (wcześniej stawiała opór). Mimo wszystko struny nadal leżą na progach.
No i co dalej?
Moja pierwsza diagnoza- gryf jednak do wymiany.
Druga diagnoza- progi do szlifu? (ta wydaje mi się mniej prawdopodobna).
Trzecia diagnoza- magiczna sztuczka rzemieślników która rozwiąże wszystkie moje problemy a która poznam tutaj

Pozdrawiam.