
Co sądzicie o tym świetnym, grającym piękne rzeczy gitarzyście??

Poprostu zakochałem się w jego grze od pewnego czasu

Holdsworth wyprzedzał swoje czasy w tym sensie, że gdy zaczynał karierę (a więc razem z eksperymentatorami z Soft Machine czy u boku Tony'ego Williamsa), nikomu innemu nawet się nie śniło grać takiej muzyki w taki sposób. Razem z Alem Di Meolą i Johnem McLaughlinem był on jednym z prekursorów gitarowego wymiatania w stylu fusion. Teraz takie granie już nie dziwi, a pod koniec lat 60. i w następnej dekadzie było czymś zupełnie nowym.Diezel pisze:Allan wyprzedza czasy? Hehe - dobre. Jakby tak było, to pewnie niedługo zacząłby latać i wyrósłby mu ogon. Po prostu gra Muzykę.
No cóż... z tym nie sposób polemizowaćCercamon pisze:A w ogóle to szufladki są dobre przede wszystkim na skarpetki.
I.O.U. to pierwsza solowa płyta Holdswortha (nie licząc Velvet Darkness do której Holdsworth nie do końca się przyznaje - wytwórnia wydała ją bez jego zgody a materiał był niedokończony), jest dość specyficzna, na pewno nie jest najbardziej reprezentatywną płytą. Choć są na niej kawałki które uwielbiam to czuć, że z każdą następną płytą Allan bardzo 'dojrzewał' jako muzyk.Kubolski pisze: Najlepszy album Holdswortha? Po co warto sięgnąć tak w ogóle, bo nie mam kompletnego pojęcia. Miałem gdzieś płytę "I.O.U.", która chyba nie do końca mnie przekonała...